Gdzie oglądać serial Star Trek: Discovery online?

Wydaje się, że jest to główna motywacja dla „Star Trek: Discovery sezon 3”, aby przeskoczyć w przód o 930 lat od 23-go wieku, aż do odległego roku 3188. I chociaż nikt zaangażowany w produkcję nie powiedział tego wprost. Wygląda na to, że ten kreatywny wybór był napędzany chęcią posiadania czystej karty do robienia wszystkiego, czego chcą producenci tego programu. Większość i tak czeka na serial Mandalorian sezon 2. Nie ma tu nic dziwnego. Do tej pory „Discovery” było prequelem, osadzonym 10 lat przed „The Original Series”. Trochę bardziej ugrzęzionym przez ograniczenia związane z koniecznością wplecenia oryginalnej historii. I to dokładnie w okres, w którym tak wiele mitów związanych z franczyzą już miało miejsce.

Ponieważ Star Trek: Discovery rozpoczyna trzeci sezon, stawką jest kilka rzeczy o flagową serię CBS All Access. Zarówno na ekranie, jak i za kamerą. Dla komandora Michaela Burnhama i załogi Disco świat został wywrócony do góry nogami. I to gdy zostali rzuceni o 930 lat w przyszłość, w czasach, gdy sama Federacja jest w strzępach. A dla producentów Discovery serial jest teraz mocno zakorzeniony w erze Star Trek, która nie była dotąd badana. Nie będzie już więcej wbijania się w kanon, ani wrzucania przygód ekipy Disco do ery dobrze udokumentowanej dla Treka. Nie, teraz nadszedł czas, aby ten program stworzył własną historię i zrobił to od momentu ponownego uruchomienia. Być może trzeci sezon Discovery to moment, w którym powinien rozpocząć się pierwszy sezon Discovery.

Star Trek: Discovery to hit czy krap?

Być może najbardziej zaskakujące w Star Trek: Discovery sezon 3, w którym załoga statku utknęła w mrocznej, zepsutej przyszłości bez Federacji, jest to, jak bardzo jest to pocieszające. Chociaż istnieje wiele niebezpieczeństw, bombastycznej akcji i zwykłych zwrotów akcji, które Discovery robiło chleb powszedni w sezonach 1 i 2, to, co najbardziej charakteryzuje tegoroczny wypad, to to, że jest to klasyczny Trek z nowoczesnym połyskiem. A wraz z tym, szczególnie dla zagorzałych fanów, przychodzi poczucie spokoju, które oznacza powrót serii do jej oldschoolowych korzeni. To trochę inaczej niż na FILI CC. Tam jakość jest trochę inna.

Niektóre spory fanów zgłaszane podczas pierwszych dwóch sezonów serialu były niewątpliwie głupie. „Dlaczego Spock nigdy nie mówił o posiadaniu siostry?” poszedł jeden, nawiązując do głównego bohatera serii, Michaela Burnhama (Sonequa Martin-Green), człowieka wychowanego przez rodziców Spocka na Vulcan wraz z przyszłym urzędnikiem naukowym Enterprise. To krótkowzroczne pytanie zadawali fani, którzy zupełnie zapomnieli, że Spock miał też tajemniczego brata, ujawnionego w jednym z filmów. „Dlaczego Klingoni wyglądają tak inaczej?” poszedł inny. CBS All Access chciał pójść w innym kierunku projektowania, dobrze?

Prequele są fajne, ale mają potencjał, by bardziej polegać na ponownym kontekstualizacji postaci i wydarzeń. Takich, które już znamy, niż na przełamywaniu nowych ścieżek dla oryginalnych postaci. Niezwykłe jest to, że poprzez całą biurokrację związaną z franczyzą Martin-Green nadał Michaelowi Burnhamowi niezwykłe życie. Dał też jej jeden z najbardziej wyraźnych łuków, jaki kiedykolwiek miał lider serii „Trek”. Od powściągliwości Wulkanu na początku po ludzkie emocje kwitną w pełni, kiedy ją ostatnio widzieliśmy. Po przeskoczeniu w 32 wiek pod koniec sezonu 2 czuje się naprawdę wyzwolona. To, jak coś pasuje do istniejącego kanonu, nie ma już znaczenia. Liczy się tylko dobra narracja.